Street Rock by Piotr Mazi Mazurek

Naszym rozmówcą jest dziś Piotr „Mazi” Mazurek. Poznański muzyk, który właśnie wydał w serwisach streamingowych swoją pierwszą solową epkę.

Fotokulturalni: Cześć Piotrze! Na początku zapytam Ciebie o Twoją przygodę z muzyką, dlaczego właśnie ona? Jak to się wszystko zaczęło?

Piotr „Mazi” Mazurek: Cześć! Na wstępie chciałbym podziękować za zaproszenie na wywiad oraz pozdrowić wszystkich czytelników… Uszanowanko 😉 Co do mojej przygody z muzyką… Tutaj zahaczamy o temat długi i szeroki jak wędrówka Drużyny Pierścienia do Mordoru… Sięgając pamięcią w mojej rodzinie zawsze była muzyka i byli muzycy, którzy zajmowali się nią również profesjonalnie lub zawodowo:) Kiedy byłem jeszcze mały, przewijała się na rodzinnych spotkaniach np. grana i śpiewana przez mojego dziadka, ale też resztę rodziny. Myślę że została jakoś w genach mi przekazana albo jakiś pierwiastek który mnie do niej popchnął. To nie jest też tak, że ktoś dał mi gitarę do ręki i kazał grać. Może i dobrze, że tak nie było. Mimo, że muzyka była wokół mnie, chwycenie za gitarę i nucenie pierwszych melodii jakoś wyszło ode mnie, w latach nastoletnich i tak zaczęło się rozwijać. Po prostu poczułem potrzebę żeby zacząć to robić. Pamiętam, że w wieku jeszcze niepełnoletnim zacząłem poważniejsze kroki np. zakup pierwszej gitary, jakieś pierwsze lekcje i podchody do utworów przeważnie około rockowych 😉 A ciąg dalszy to historia na znacznie dłuższy wywiad 😉 

FK: Dobrze, w takim razie na pewno do tematu jeszcze wrócimy w przyszłości. Sam komponujesz muzykę i tworzysz teksty? Co najbardziej Ciebie inspiruje?

PM: Pytanie o inspiracje przy pisaniu tekstów czy muzyki to również dla mnie nadal dość misterna kwestia. Nie piszę i nigdy nie pisałem utworów, żeby zabrzmieć jak zespół czy artysta, którego słucham, lub słuchałem. Wiem, że są twórcy którzy tak podchodzą do songwritingu, szczególnie w aktualnym czasie kiedy muzyka zaczyna być „powtarzalna”, ale też nie mnie to oceniać czy to dobrze czy źle. Kiedy piszę utwór, to przeważnie tekst lub muza w jakimś zalążku lub fragmencie pojawia mi się w głowie i po prostu zaczynam „kontynuować” tę myśl i pozwalam jej się rozwinąć, wtedy powstaje po prostu całość. To czasami dość skomplikowany proces, czasami utwór po prostu powstaje w 10-15 minut a czasem dojrzewa i kończę go po tygodniu. Tutaj ciekawie to ujął John Lennon w rozmowie z George’m Harrisonem w trakcie nagrywania bodajże „Let It Be”. Chodzi o to, że czasami „myśl trzeba złapać i usiąść do gitary i do słów, żeby utwór nie uleciał Ci z głowy i spisać go dopóki Twoja podświadomość Ci go dyktuje”. I w zasadzie tak jest. W jakiś sposób utwory „są” mi dyktowane w głowie i tak je przelewam na papier 🙂 Może to brzmi zbyt górnolotnie a może nie, ale tak jest. W podświadomości też myślę mam dużo muzycznych wzorców właśnie zespołów i artystów na których się wychowałem i słuchałem, a więc ta inspiracja jest taka pośrednia i staram się żeby taka była, dbając o to, żebym umyślnie nie skopiował czegoś bo uważam, że ja to ja, a ktoś inny to ktoś inny 😉 Poza tym jak ktoś mądry powiedział: Muzyka popularna czy rockowa aktualna to tylko już kopiowanie … przez lata 50 do 90 itd. „Jesteśmy karłami na plecach Gigantów” 😉

FK: W zapowiedzi naszego wywiadu wspominałeś też, że miałeś dekadę przerwy. Jak ona na Ciebie wpłynęła jako muzyka?

PM: Dekada przerwy była mi chyba potrzebna. Żeby było jasne, ja przez tą dekadę ciągle grałem i śpiewałem czy to muzę autorską czy coverową w wielu zespołach ale tutaj jestem bardzo precyzyjny mówiąc, że był to okres przerwy gdy nie grałem muzyki oraz tekstów stricte tylko mojego autorstwa. Byłem współtwórcą czy wykonawcą ale nie trzymałem równo za kierownicę. Teraz wiem, że tylko ja prowadzę i co ważniejsze wiem gdzie chcę jechać oraz jakimi drogami mogę się udać. Dlatego chyba wpłynęło to na mnie dobrze, może tego potrzebowałem. Musiałem muzycznie dojrzeć i zaliczyć parę bitew i wojen. Tak widocznie miało być bo materiał który nagrałem… Jestem nim usatysfakcjonowany.

FK: Masz za sobą już sporo koncertów w różnych zespołach. Który z nich wspominasz najlepiej?

PM: Tutaj będę musiał odpowiedzieć jak „dobry ojciec” i powiedzieć że każde dzieci kocha się tak samo albo przynajmniej powinno. Po prostu, nie faworyzując żadnego : )  Dopowiem, pewnie dla wielu czytających niespodziewanie, ponieważ część moich znajomych muzycznych nie wie, że z niektórymi składami bądź ludźmi nie rozstaliśmy się w dobrych warunkach. Albo przynajmniej nie w tak profesjonalnych w jakich bym chciał. A więc dopowiem tylko, że nie żałuję grania w żadnym składzie. Każdy dał mi cenne lekcje i każdy widocznie był potrzebny, żeby mnie czegoś nauczyć, również o ludziach. Poznałem właśnie dzięki temu wielu ludzi i wiele miejsc, a ulubiony zespół? Niech ludzie, którzy słyszeli mnie na żywo na koncertach się o tym wypowiedzą, powtórzę się znowu, nie mi to oceniać 😉

FK: Kiedy zdecydowałeś się żeby podążać własną ścieżką muzyczną? 

PM: Tutaj musiałbym sięgnąć pamięcią właśnie dekadę wcześniej… wtedy już tak bardziej ochoczo zacząłem pisać teksty i muzykę jako całe utwory od A do Z, do aktualnego zespołu, w którym właśnie byłem wokalistą i gitarzystą, ktoś musiał zająć się songwritingiem w większej części, jakoś wtedy zacząłem mieć pierwsze zajawki, że naprawdę mogę to robić na dłuższą metę. Wcześniej też już pisałem, ale nie miałem jeszcze tej pewności artystycznej, że kompozycja nadaje się do grania na żywo. A kwestia songwritingu jak dobre sycylijskie Grillo… potrzebuje wiele pracy, praktyki i dojrzewania 😉 

FK: Opowiedz nam coś o najnowszej epce. Ile utworów się na niej znajduje? Ile czasu trwała praca nad nią, co było w tej pracy najtrudniejsze?

PM: Moja epka Street Rock to w zasadzie 5 utworów. I tutaj mały wake up call dla słuchaczy, moja EP już jest wydana oficjalnie w wersji cyfrowej i można ją znaleźć na Spotify, Apple Music czy Youtube i innych serwisach streamingowych (LINK do mojej oficjalnej strony https://piotrmazimazurek.hearnow.com/) aczkolwiek został jeszcze 1 utwór nagrany całkowicie przeze mnie w dodatkowej sesji, który w tej chwili jest już też skończony i miksowany. Będzie on prawdopodobnie wydany w formie singla lub bonusu, ale wieńczy całą formę „Street Rocka”. Co było najtrudniejsze w pracy ? Prawdopodobnie pierwszy krok 🙂 Później poszło z górki, a mówiąc z górki mówię o „ciężkiej pracy” i dopinaniu wszystkich tematów nie tylko artystycznych ale i logistycznych 🙂 Kalendarium tej całej bitwy to np. 5 czerwca 2024 kiedy to miejsce miała 1 próba z muzykami żeby przygotować się do nagrań studyjnych. Selekcje miejsca i studia do nagrania prowadziłem gdzieś w marcu 2024. Nagrywki w studiu rozpoczęły się 24 września ’24. A jeden z utworów na nagraniu tj. „Ucieczka na Marsa”, napisałem gdzieś w okolicach początku 2014 roku 🙂 Więc nie wiem jak datować początek pracy. Z tego miejsca przy okazji wielkie podziękowania dla Perlazza Studio – Przemysław Wejmann. Wiem, że jeśli miałbym jeszcze raz wybierać miejsce do nagrywania tej epki to wybór zawsze byłby ten sam, dziękuję za niezapomnianą twórczą współpracę i wszystko co się z tym wiąże! Podziękowania należą się również Maciejowi Hildebrandtowi, który nagrał gitarę basową oraz Jeremiaszowi Baum który wbił perkusje. Panowie, dziękuję! Również pozdrowienia i podziękowania dla Tomasza Kłuczyńskiego, który uchwycił te momenty w studiu i poza nim na fotografiach do epki 🙂 I tutaj sparafrazuje Twoje pytanie – co było najlepsze? To, że dzięki muzyce poznajemy odpowiednich ludzi! To jest piękne!

FK: Ważniejszy dla Ciebie jest proces twórczy, czy może już sam efekt końcowy?

PM: I jedno i drugie jest istotne. Ale jedno od drugiego różni to jak to wpływa na twórcę i o czym mu przypomina. Efekt końcowy to ten wierzchołek góry lodowej, to ta warstwa, którą widzą wszyscy. Efekt końcowy jest ważny dla twórcy bo to zwieńczenie, ta meta do której chcemy dobiec i kiedy już ją przekraczamy, mamy ten chwilowy moment, kiedy np. słuchamy nagrania i czujemy dobre emocje z tym związane. Dumę? Satysfakcję? Spełnienie? Lub coś innego. Widzą to wszyscy i może im się to podobać czy nie. Ale to wierzchołek. Po zastanowieniu przychodzą refleksje ile czasu musiało upłynąć, ile pracy musiało zostać włożone i ile poświęciliśmy by efekt końcowy był taki a nie inny ? I to myślę że też jest równie ważne. Proces twórczy to właśnie to co nie jest uchwytne dla innych, widzimy to tylko my i właśnie my powinniśmy czerpać siłę i inspiracje również z tego. Proces twórczy i efekt końcowy to doskonałe połówki tego samego jabłka, które powinniśmy zawsze zjadać z każdej strony 😉

 

FK: Kiedy możemy spodziewać się pełnowymiarowej płyty? Bo epka to chyba tylko zapowiedź Twojego pierwszego krążka?

PM:(Śmiech …) Wiedziałem że o to zapytasz, ale śmieję się tak trochę głupio sam do siebie bo przyznam Ci bez ogródek (i krasnali), że sam zapomniałem iż ta epka to rzeczywiście zapowiedź płyty „Street Rock”. Może dlatego, że ten ostatni czas kosztował mnie sporo pracy i teraz kiedy próbuję złapać oddech już na samej końcówce roku, trochę skupiam się na celebracji tej cyfrowej premiery epki i myślowo żyję tą właśnie chwilą. Ale to tylko chwila albo dwie. Plany płyty natomiast nigdy nie poszły w odstawkę. One już dawno „są napisane”. Najzabawniejsze jest to, że jest to trochę nawet nieuniknione z prostego powodu – mam już napisany materiał na całą płytę i w zasadzie więcej. Utwory już czekają w boksach jak dzikie charty na pierwszy gwizdek czy wystrzał, jak kto woli 😉 W tym przypadku jednak być może, uchylając rąbka tajemnicy, nie będę nagrywał tej płyty sam, tylko „zbuduje się” lub powstanie do tego pełnoprawny zespół. Czy tak będzie? Przyszłość nam pokaże 🙂 W tej chwili wiem, że muszę cieszyć się i doceniać to co jest a za chwilę wrócić do tego na czym zawsze staram się skupiać, czyli na działaniu. Tego życzę również nam wszystkim! Ale się rozgadałem, jak zwykle… nie dość że za dużo gadam, to jeszcze czasem prawię morały albo jakiejś gęste rozkminki (śmiech). Jak ktoś poczuł się jak na seansie kina noir z komentarzem filozoficznym, proszę wybaczyć 😉 

FK: Dziękuję bardzo, że poświeciłeś nam chwilę cennego czasu w tym gorącym dla Ciebie okresie.  Życzymy Ci wszystkiego dobrego, graj i ciesz się muzyką, niech ona sprawia Ci przyjemność, życzymy aby ten Nowy Rok przyniósł Ci dużo kreatywności i oczywiście Twój pierwszy krążek, na który czekamy! 

PM: Dziękuję jeszcze raz za zaproszenie i wywiad i życzę Szczęśliwego Nowego Roku 2025! Niech to będzie rok działania! Dzięki!

Rozmowę w imieniu FotoKulturalni.pl przeprowadził Tomasz Kłuczyński.