Piotr Scholz – muzyk wszechstronny

FK: Piotrze, można by powiedzieć o Tobie muzyk wszechstronny, grasz, komponujesz, dyrygujesz, aranżujesz, do tego dochodzi bycie pedagogiem. Która z Twoich działalności sprawia Ci najwięcej satysfakcji?

Piotr Scholz: Najwięcej satysfakcji sprawia mi bycie muzykiem, czyli jednocześnie bycie gitarzystą, gdzie mogę wyrażać siebie w czasie rzeczywistym poprzez dźwięki, kompozytorem i aranżerem, gdzie moja muzyka może bardzo długo dojrzewać i spełniać potrzebę poszukiwania czegoś nowego i odkrywczego, dyrygentem, gdzie mogę poprowadzić najczęściej moją muzykę tak, jak ja to sobie wyobrażam oraz bycie pedagogiem, gdzie mam styczność z fantastycznymi młodymi ludźmi i mogę przekazać wszystko, co wiem, pomagając im w ich rozwoju.

FK: Zacznijmy jednak od początku. Czy możesz nam zdradzić co pchnęło Ciebie w stronę muzyki? Jak zaczynałeś  – początek Twojej drogi to muzyka klasyczna.

Piotr Scholz: Moja rodzina ma bardzo duże tradycje muzyczne. Cały czas pełno było muzyki w moim życiu już od najmłodszych lat. Szkoła muzyczna była dla mnie oczywistym wyborem. Już w wieku siedmiu lat wybrałem gitarę jako swój główny instrument i tak zostało do dzisiaj. Jedynie specjalizacja zmieniła się z muzyki poważnej na jazzową. Pomimo, że obecnie jestem kojarzony z muzyką jazzową to i tak cały czas słucham i inspiruję się muzyką klasyczną.

FK: Jako młody muzyk masz już na swoim koncie spory dorobek. Nagrody, wyróżnienia i stypendia – czy możesz powiedzieć, z których z tych rzeczy jesteś najbardziej dumny lub co najbardziej pomogło w dalszej karierze.

Piotr Scholz: Bardzo wymagające pytanie. Ciężko jednoznacznie wskazać, która z nagród i wyróżnień była tą najważniejszą. Jako, że dotychczas tworzyłem muzykę niekomercyjną o charakterze naukowym, tak naprawdę jedyną możliwością realizacji wielu projektów były stypendia i konkursy. Dzięki nim udało mi się wiele osiągnąć. Uwielbiam stypendia, które dają możliwość pracy nad nowymi kompozycjami lub aranżacjami. Z kolei bardzo dobrze kojarzą mi się nagrody otrzymane na konkursach, ponieważ w większości przypadków pociągnęły one za sobą bardzo ciekawe projekty. Grand Prix Jazz nad Odrą pozwoliło zrealizować projekt orkiestrowy z Leszkiem Możdżerem, a także dzięki niej nagraliśmy z Weezdob Collective pierwszą studyjną płytę „Star Cadillac”. Nagroda Ery Jazzu z kolei pozwoliła mi stanąć na jednej scenie z legendarnym skrzypkiem Jeanem-Luc’iem Ponty. Wykonaliśmy wspólnie jego suitę, którą zaaranżowałem na orkiestrę jazzową. Myślę, że ta współpraca na tyle się powiodła, że Dionizy Piątkowski często angażował mnie w kolejne edycje festiwalu. Tutaj warto nadmienić koncert mojej orkiestry ze Stanleyem Jordanem, wirtuozem techniki tapping na gitarze. Bardzo cenna nagroda dla mnie osobiście to I miejsce na 7 edycji Międzynarodowego Konkursu na Kompozycję Jazzową, którą zdobyłem w kategorii zespołowej razem z moją żoną Kasią Osterczy, która jest świetną kompozytorką. Jako, że kompozycja jazzowa to bardzo wąska specjalizacja, istnieje bardzo mało na świecie konkursów dedykowanych tej specjalności. Dlatego, posiadanie w dorobku takiej nagrody jest dla mnie bardzo ważne. Każda nagroda i wyróżnienie są dla mnie bardzo ważne, ponieważ dzięki nim mogłem cały czas podnosić swoje umiejętności, rozwijać się i spełniać marzenia.

FK: Tworzysz Weezdob Collective, Piotr Scholz Sextet oraz Poznań Jazz Philharmonic Orchestra, trzy duże projekty muzyczne. Przybliżysz nam je?

Piotr Scholz: Są to trzy duże autorskie (współautorskie w kontekście Weezdob Collective) projekty muzyczne. Niestety każdy z nich jest w zawieszeniu. Z Weezdob Collective powracamy. Jest jeszcze za wcześnie, żeby cokolwiek na ten temat powiedzieć, ale szykujemy coś bardzo ciekawego. W przypadku Piotr Scholz Sextet i PJPOrchestra (dawniej Poznan Jazz Philharmonic Orchestra), które zyskały uznanie w środowisku licznymi nagrodami i recenzjami, nie mam dobrych wiadomości. Nie wynika to z mojej złej woli, a możliwości, których na ten moment nie ma. Liczę na to, że kiedyś przyjdzie dobry moment na powrót obu składów do czynnej działalności.

FK: Masz na swoim koncie kilkadziesiąt – prawie sto kompozycji jazzowych na różne składy muzyczne, od małych kwartetów po orkiestrę jazzową, również aranżacje nie są Tobie obce, tutaj również jesteś autorem kilkudziesięciu takich utworów.

Piotr Scholz: Zgadza się. Mam ogromną satysfakcję z wykonanej przeze mnie ciężkiej pracy. Jest to zajęcie bardzo czasochłonne. Niekiedy poświęca się na pisanie bardzo dużo czasu, żeby następnego dnia stwierdzić, że cały utwór lub cały fragment jest do wyrzucenia i ląduje w koszu. Pracę należy zacząć od początku.

FK: W roku 2020, pierwszym , tak trudnym roku dla branży muzycznej nagrałeś z  Kasią Osterczy album Travel Elegy, z którym to materiałem wystąpiliście w kilku  miejscach w Polsce, w tym i w Poznaniu. Rok 2021 był dla Ciebie rokiem szczególnym – drugi rok pandemii, która krzyżowała wiele projektów, koncertów, jednocześnie Ty uzyskałeś tytuł doktora, wydałeś swój nowy album Birds from Another Planet zawierający skomplikowane 7 częściowe dzieło muzyczne. Wynika z tego że czas pandemii był dla Ciebie czasem pracowicie spędzonym ale czy odczułeś brak kontaktu z publicznością?

Piotr Scholz: Według mnie czas pandemii jeszcze trwa. Cały czas częstotliwość koncertów i innych wydarzeń jest zaburzona. Dotyczy to zarówno klubów jazzowych, różnych instytucji oraz festiwali. Odczuwam brak kontaktu z publicznością. Mam wrażenie, że ten stan może potrwać jeszcze kilka lat i nadal rynek muzyki jazzowej może nie powrócić do kondycji sprzed 2020 roku. Z kolei mój doktorat i płyta Birds from Another Planet to ciężka praca, którą wykonywałem od 2017 roku. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak długą drogę, często wyboistą, okupioną wieloma problemami trzeba przebyć, żeby usłyszeć finalne 50 minut muzyki na big-band. To olbrzymi projekt, który cały czas ma swoją kontynuację. Rok po wydaniu albumu, wydaję w wersji limitowanej książkę o tym samym tytule, która jest przedłużeniem tego projektu, ale także uzupełnieniem. Pięć lat to kawał czasu. Bardzo się cieszę, że 15 października oficjalnie książka pojawi się w sprzedaży i będzie to swego rodzaju klamra tego wielkiego projektu.

FK: W jaki sposób godzisz ze sobą wszystko to co robisz, od komponowania, publikacje, przez ćwiczenia a w końcu życie rodzinne.

Piotr Scholz: Dotychczas nie miałem za dużo czasu na życie rodzinne. Był to świadomy wybór. Od trzech lat żyjemy w bardzo trudnej rzeczywistości. Pandemia, wojna, kryzys gospodarczy. To wszystko mnie bardzo dotknęło. Od niedawna przewartościowałem swoje życie na nowo. Posiadam teraz o wiele więcej czasu wolnego. Dbam o dobrą równowagę i balans między pracą a wypoczynkiem.

FK: Nawiązując do publikacji poinformowałeś niedawno, że jest dostępna Twoja książka “Birds from Another Planet”, której premiera miała miejsce 15 października – czyli rok od premiery płyty. Czy możesz nam zdradzić parę szczegółów jej dotyczących?

Piotr Scholz: Tak jak już wcześniej wspomniałem. Książka jest zwieńczeniem mojej pracy od 2017 roku. W sumie samo zainteresowanie tematem skal symetrycznych zaczął się jeszcze wcześniej. Od momentu podjęcia studiów doktoranckich w Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach mój pomysł i koncept zaczął się urzeczywistniać, stawał się coraz bardziej realny. Temat był bardzo odważny. Cieszę się, że otrzymałem duże zaufanie od prof. dr hab. Andrzeja Zubka oraz prof. dr hab. Jacka Glenca, którzy jako pierwsi usłyszeli o moim pomyśle i dali mi szansę przeprowadzić badania i potwierdzić moją tezę. Dzięki temu powstała moja najważniejsza kompozycja w życiu. Myślę, że będzie ona już do końca mojego życia jedną z najważniejszych. Pragnę podkreślić, że nie jest to opis mojej rozprawy doktorskiej. Ma ona lekki, a dzięki designowi również artystyczny charakter. Dotyczy mojej kompozycji, w której postanowiłem wyjaśnić proces twórczy oraz to, na jakich symetrycznych skalach powstała dana część. Stanowi ona formę zachęty dla muzyków jazzowych i nie tylko do korzystania z symetrycznych skal w komponowaniu i improwizowaniu. Przepiękny projekt książki wykonał znakomity grafik Andrzej Dobosz (dobosz.studio), dzięki czemu odbiór mojej książki będzie wielowymiarowy. Zapraszam wszystkich do zakupu książki za pośrednictwem mojego bandcampa (piotrscholzmusic.bandcamp.com) już od 15 października!

FK: Miałeś możliwość występowania na scenie z gwiazdami, cenionymi nazwiskami – czy dawało to takiego kopa, czy powodowało paraliż i utrudniało występy?

Piotr Scholz: Zdecydowanie takie sytuacje sceniczne bardzo mnie motywowały. Tego typu koncerty są bardzo wymagające, zwłaszcza, że większość z nich była realizowana przez moją orkiestrę i w dodatku wykonywane były moje aranżacje czy kompozycje. Odpowiadałem także za poprowadzenie i przygotowanie zespołu czy organizację prób. Presja, a zarazem stres jest w tego typu sytuacjach zdecydowanie większy. Nie jest on paraliżujący. Każdy taki koncert to ogromna wartość, wdzięczność i doświadczenie. Z każdym kolejnym dużym koncertem, stres jest mniejszy.

FK: Czy posiadasz swojego idola, wzór, dzięki któremu wiesz w którą stronę chcesz dążyć?
Zdradź nam co planujesz dalej, jakie są Twoje kolejne kroki w karierze muzycznej.

Piotr Scholz: Posiadam wielu idoli i obawiam się, że nie starczyłoby miejsca na wywiad jakbym zaczął wszystkich wymieniać. To co tworzę jest wypadkową moich wielu inspiracji. Całe życie dążę żeby być z roku na rok coraz lepszym muzykiem i człowiekiem. Ten plan nie uległ zmianie. Jeżeli chodzi o moje kolejne kroki muzyczne to skończyłem pracę nad bardzo dużą kompozycją zatytułowaną Meditations for Jazz Orchestra, która swoją premierę będzie miała 24 listopada podczas Aż Festiwal z gościnnym udziałem znakomitej wokalistki i improwizatorki Anny Gadt. Kończę pracę nad drugim olbrzymim dziełem na duży skład. Jest to powrót do formy suity jazzowej. Chciałbym ją publicznie zaprezentować jak tylko skończę, ale najpierw skupiam się nad warstwą muzyczną. Cały czas rozwijam się na polu filozofii conduction. Tworzę partytury graficzne. Ten projekt również chciałbym w przyszłości zarejestrować. Ponadto, udzielam się w nowym zespole mojej żony KOS I czyli Kasia Osterczy Sextet z bardzo ważnym, ciekawym i współczesnym przekazem. Zaczynamy pomalutku działać z Weezdob Collective. Rozpoczęliśmy prace nad pierwszym utworem. Na razie to tyle z mojej strony 🙂

FK: To bardzo ambitne i czasochłonne plany, dziękując za rozmowę, życzymy zatem ich realizacji w stu procentach!