Kasia Czarnecka

FotoKulturalni: Na początku gratulujemy Wam dwudziestu lat istnienia zespołu, to dobra sposobność do rozmowy o tym co było i co byście chcieli, aby przyniosła przyszłość. Zacznijmy od nazwy, skąd pomysł? I jakie były początki projektu Strefa Zero?

Kasia Czarnecka: Nazwę zespołu wymyślił mój mąż – Maciej założyciel zespołu i gitarzysta, dokładnie było to podczas spaceru w Poznaniu nad Wartą z naszym psem bokserem – Hanterem. A dlaczego Strefa Zero? – bo wybuchaliśmy
i eksplodowaliśmy emocjami i uczuciami, które
w nas były! A działo się to za sprawą muzyki. Tam, gdzie się pojawialiśmy tam zmienialiśmy świat ha, ha! Na lepszy oczywiście! Jak się zaczęło? Maciej miał swój zespół, a ja swój, w pewnym momencie oba zespoły zaczęły się trochę rozpadać.

 

Można w największym skrócie rzec, że połowa
zespołu Macieja i połowa mojego, utworzyła późniejszą STREFĘ ZERO.

FK: A jak zmieniał się na przestrzeni lat skład zespołu, wiemy, że w tej dziedzinie działo się sporo.

 

Kasia: Przez 20 lat trochę muzyków się przewinęło… Trzon zespołu to niezmiennie: ja, Maciek (gitara) i Heniu Baran (bas), a wokół nas byli i są: Karol Mośko instrumenty klawiszowe), Wojtek Stec (instrumenty klawiszowe, wokal), Mariusz „Bobek” Bobkowski (perkusja), Dawid „Pasażer” Szmatuła (instrumenty klawiszowe), Kuba Wilczek (instrumenty klawiszowe).

FK: Obecny skład Strefy Zero, to Ty, Twój mąż Maciej oraz Heniu, Bobek, Dawid i Kuba – muzycy,
których znamy również z innych projektów muzycznych, zarówno solowych jak
i zespołowych. Powiedzcie o tym trochę więcej.

 

Kasia: Ja mogę pochwalić się współpracą
z Marylą Rodowicz przy nagraniach jej płyty „Ach świecie”, nasz Heniu grał z Wandą Kwietniewską
i Lombardem, od 20 lat jest już tylko ze STREFĄ ZERO, Bobek na co dzień współpracuje z Turbo, Dawid z Mezo i już sama nie wiem z kim jeszcze
a Kuba z Gospel Joy.

FK: Przybliżcie naszym odbiorcom repertuar,
w którym się poruszacie. Kto jest odpowiedzialny za teksty, kto pisze muzykę?

Kasia: Nasz repertuar to popowo-rockowe piosenki, piszemy je sami, na szczęście mamy
w sobie taki potencjał a pomysłów jest dużo. Gorzej z czasem na ich realizację. Ja głównie piszę teksty, a muzykę tworzą Maciej i Heniu, którzy mają głowy pełne pomysłów muzycznych
i aranżacyjnych. Ja się śmieję, że mają takie „Muzyczne Szuflady” i tam dużo linii melodycznych, tylko brać i pisać teksty. Mamy swoje studio nagrań w domu, więc tym bardziej możemy eksperymentować, nagrywać, zmieniać… i piękne jest to, że gdy mam ochotę nagrywać
o 1.00 w nocy, to idziemy do studia i nagrywamy!
Poza tym od dwóch lat oprócz naszych piosenek autorskich, gramy na koncertach piosenki Kory
i Maanamu.

FK: A dlaczego postanowiliście włączyć do repertuaru piosenki właśnie Maanamu a nie innego polskiego zespołu? Co jest według Ciebie w nich wyjątkowego?

Kasia: Te piosenki towarzyszą nam od dzieciństwa. W moim oplakatowanym przez starsze rodzeństwo pokoju na cały regulator leciały piosenki polskich zespołów rockowych i nie tylko…ja się wtedy wydzierałam i wyobrażałam sobie, że jestem na scenie. U Macieja było podobnie, tylko on zamiast śpiewu, grał na perkusji i gitarze. A Kora i Maanam… Moja siostra nuciła piosenki Kory. Pamiętam, że mi najbardziej podobała się wtedy piosenka „Raz, dwa, raz, dwa”, a jak widziałam Korę to nie mogłam oderwać od niej oczu. Z czasem sama słuchałam namiętnie jej piosenek, czułam te piosenki i utożsamiałam się
z nimi. Rockowa poetyka i muzyka Marka Jackowskiego to było TO!

FK: Kasiu, ale wiemy, że na początku dorosłego życia, nie wiązałaś swojej przyszłości ze śpiewaniem.

Kasia: To prawda – nie wiązałam swojej przyszłości ze śpiewaniem, choć kochałam śpiewać od dziecka i pierwsze kroki „na scenie” stawiałam jako kilkuletnie dziecko. Chciałam być nauczycielem języka niemieckiego… moje losy potoczyły się jednak inaczej, dostałam się do Studium Piosenkarskiego w Poznaniu i szybko zapomniałam o germanistyce.

 

FK: Zespół zespołem, ale poza graniem
i śpiewaniem w nim zajmujecie się również inną działalnością muzyczną.

Kasia: Tak, kilka lat temu założyliśmy Stowarzyszenie „Artystyczna Strefa”, której celem jest ogólnie rzecz ujmując, upowszechnianie kultury. Jako instytucja zorganizowaliśmy letnie warsztaty dla dzieci i młodzieży oraz osób niepełnosprawnych. W okresie świątecznym organizujemy koncerty kolęd. Marzeniem Macieja jest – w ramach naszego Stowarzyszenia, stworzenie radia w miejscowości, w której mieszkamy. Współorganizujemy też Powiatowy Przegląd Piosenki Osób Niepełnosprawnych „Złoty Słowik”, angażujemy się w muzyczne projekty w społeczności lokalnej…i siedzimy
w naszym studio nagrań!

FK: Parę lat temu ukazał się Wasz debiutancki album? Czy w najbliższym czasie macie w planach jakieś kolejne wydawnictwa?

Kasia: Wydaliśmy jak dotąd jedną płytę „Bałagan”, ale ostatnio policzyliśmy piosenki, które były singlami oraz te, które nie ujrzały jeszcze światła dziennego, no i nowe, które właśnie nagrywamy
i prawie mamy nową płytę!

FK: A kim są Wasi słuchacze, dla kogo gracie koncerty?

Kasia: Nasza publiczność jest zróżnicowana. Są to zarówno przypadkowi odbiorcy, którzy potem stają się naszymi fanami jak i słuchacze towarzyszący nam od lat. Zauważyliśmy, że ci nowi fani bardzo nas wspierają, w social mediach jak
i na koncertach. Napędzają nas! Dawnych fanów musimy na nowo ożywić ha, ha! Nasze koncerty kierujemy do wszystkich, którzy lubią mocniejsze brzmienia i kochają polskiego rocka, a co najważniejsze są otwarci na muzykę.
W dzisiejszych czasach granie na koncertach piosenek autorskich nie jest rzeczą łatwą.

FK: Jakie macie plany na najbliższy czas? Minęło dwadzieścia lat i co dalej?
Kasia: Cieszymy się tym jubileuszem, tworzymy trasę koncertową, zagramy w ważnych dla nas miejscach, czekamy na spotkania z fanami, mamy przygotowane dla nich pamiątkowe gadżety, nagrywamy nowe piosenki, nie zwalniamy tempa, wręcz przeciwnie jedziemy na pełnym gazie!!!

Życzymy Wam w takim razie powodzenia
i realizacji planów.  I oczywiście zapraszamy wszystkich na Wasze najbliższe koncerty – widzimy się pod sceną: